Blog

Rozmowa

 

Jakub Zienkiewicz rozmowa

 

Jakub Zienkiewicz rozmowa cz.2

kolorowe strugi światła

Miłość

Najważniejszą miłością jest miłość do samego siebie. Jest to nieodzowny warunek do wykreowania czegokolwiek, czego pragniemy. Przyciągając coś do swojego życia, nie zapominajmy o tym, żeby wysłać do Wszechświata informację, że w pełni zasługujemy na wszystko, co najpiękniejsze, bo jesteśmy cudowni i godni największej miłości. Miłość do siebie jest też punktem wyjścia do szczęśliwego związku, ponieważ tylko wtedy, kiedy naprawdę kochamy siebie, jesteśmy w stanie przyciągnąć partnera, który obdarzy nas prawdziwym uczuciem. Tak działa zasada lustra - zapraszamy do swego życia tylko to, co mamy w sobie. Jeśli chcemy, by ktoś nas pokochał, musimy sami siebie kochać. Jeśli chcemy szacunku, musimy szanować siebie.

 

kolorowe strugi światła

Przebudzenie

Są takie słowa, które nie odnoszą się do niczego. Na przykład: „Jestem Hindusem”. Przypuśćmy, że jestem jeńcem wojennym w Pakistanie i mówią mi:

– Zamierzamy cię dzisiaj zabrać za granicę, abyś mógł rzucić okiem na swój kraj.

Przewożą mnie więc za granicę, patrzę poprzez nią i myślę: „Och, mój kraj, mój piękny kraj. Widzę wioski, drzewa i wzgórza. To mój rodzinny kraj”. Po chwili jednak jeden ze strażników mówi:

– Przepraszam, ale pomyliliśmy się. Musimy pojechać jeszcze z dziesięć mil.

Czego dotyczyła moja reakcja? Niczego. Miałem w umyśle słowo „Indie”. Ale drzewa to nie Indie. Drzewa to drzewa. W rzeczywistości nie istnieją granice pomiędzy krajami. To ludzki umysł je stworzył.
Zazwyczaj należący do głupich, ograniczonych polityków. Kiedyś mój kraj był jednym krajem, teraz są już z niego cztery. Gdybyśmy byli mniej czujni, byłoby ich sześć. Mielibyśmy wówczas sześć flag, sześć armii. Dlatego jeszcze nikt nie złapał mnie na tym, bym oddawał honory fladze. Wszystkie flagi narodowe napawają mnie odrazą, gdyż są fałszywymi bogami. Komu mam oddawać honor? Mogę oddać honor ludzkości, ale nie fladze otoczonej armią.

Flagi istnieją jedynie w głowach ludzi. W każdym razie słownik nasz zawiera tysiące słów, które nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistości. Ale wyzwalają w nas wielkie emocje! Zaczynamy więc widzieć coś, czego nie ma. Naprawdę widzimy indyjskie góry, podczas gdy ich nie ma i naprawdę widzimy Hindusów, którzy nie istnieją. Istnieją jedynie wasze amerykańskie uwarunkowania. Ale to nie jest coś specjalnie godnego podziwu. W krajach Trzeciego Świata wiele się dziś mówi o „inkulturacji”.

Czym jest to, co zwiemy „kulturą”?
Nie jestem tym słowem zachwycony. Czy oznacza ono, że masz chęć zrobić coś, ponieważ uwarunkowano ciebie tak, abyś to zrobił? Że chciałbyś czuć coś, ponieważ tak cię uwarunkowano? Czy oznacza to mechanicznie podejmowane reakcje? Wyobraźmy sobie amerykańskie dziecko zaadoptowane przez rosyjską parę i wychowywane w Rosji. Nie ma pojęcia, że urodziło się w Ameryce. Wychowywane jest w kulturze rosyjskiej i umiera dla Matki Rosji. Nienawidzi Amerykanów. Dziecko to zostaje wpisane w określoną kulturę, nasycone literaturą. Patrzy na świat oczyma nabytej kultury.

Możesz nawet powiedzieć, że nosi swą kulturę ze sobą, tak jak ubranie. Kobieta hinduska nosi sari, amerykańska coś innego. Japonka nosiłaby kimono. Nikt nie identyfikuje się z ubiorem. A wy chcecie nosić swą kulturę z większym zaangażowaniem niż ubranie. Szczycicie się swą kulturą. Uczy się was, że macie być z niej dumni. Pozwólcie mi wyrazić to najdosadniej, jak umiem.

Mam przyjaciela, jezuitę, który powiedział mi kiedyś: „Zawsze gdy widzę żebraka lub biedaka, nie mogę nie dać mu jałmużny. Nauczyła mnie tego matka.” Jego matka częstowała posiłkiem każdego biednego, który stanął na jej drodze.
Powiedziałem mu: „Joe, to co robisz, to nie cnota. To jest jedynie przymus, całkiem miły z punktu widzenia żebraka, niemniej jednak przymus.” Przypominam sobie też innego jezuitę, który zwierzył się na spotkaniu swego zgromadzenia w Bombaju: „Mam osiemdziesiąt lat, jestem jezuitą od lat sześćdziesięciu pięciu. Ani razu nie zaniedbałem swej godzinnej medytacji, ani razu.” Może to być bardzo chwalebne, ale też może to być jedynie przymus. Nie ma nic wspaniałego w tym, że pozostajemy jedynie mechanizmem.

Piękno czynu nie polega na tym, że stał się on nawykiem, ale na jego wrażliwości, świadomości, jasności spostrzegania i celowości reakcji. Mogę powiedzieć „tak” jednemu żebrakowi, a innemu „nie”.

Nie jestem zniewolony przez żadne uwarunkowania ani zaprogramowanie ze strony dotychczasowych doświadczeń lub mojej kultury. Nikt niczego mi nie wdrukował, a jeśli nawet – nie może to być podstawa moich reakcji. Jeśli ktoś miał złe doświadczenie z Amerykanami, albo pogryzł go pies, albo zatruł się jakimś pokarmem, to do końca życia te zdarzenia mają wywierać na niego wpływ? I to jest złe! Trzeba się od tego uwolnić.

Nie dźwigajcie brzemienia wszystkich swych przeszłych doświadczeń. Nauczcie się, co to znaczy w pełni czegoś doświadczać, następnie zostawcie to i przejdźcie do następnej chwili nieskażonej chwilą poprzednią.
Będziecie podróżować z bagażem tak lekkim, że zdołacie przejść przez ucho igielne. Poznacie, czym jest życie wieczne, ponieważ życie wieczne jest teraz, w bezczasowym „teraz”. Tylko tak osiągniecie życie wieczne.
A ileż to rzeczy dźwigamy!

Nigdy nie przystępujmy do zadania polegającego na uwolnieniu siebie bez porzucenia tego bagażu. Wówczas będziecie sobą. Przykro to stwierdzić, gdziekolwiek jestem, spotykam mahometan, którzy posługują się swą religią, modłami, Koranem, aby uniemożliwić sobie spełnienie tego zadania. To samo dotyczy Hindusów i chrześcijan.

Czy potraficie sobie wyobrazić człowieka, który nie znajduje się już dłużej pod wpływem słów? Można zarzucić go dowolną ilością słów, a on nadal będzie traktować cię tak, jak na to zasłużyłeś. Możesz mu powiedzieć:
„Jestem premierem, prezesem, kardynałem, arcybiskupem takim a takim” – a on nadal będzie cię traktować jak zwyczajnego człowieka, będzie cię widzieć takim, jakim jesteś. Jego patrzenie na świat nie jest skażone etykietkami.

A. De Mello – Przebudzenie

 

kolorowe strugi światła

Miłość

W hawajskim tłumaczeniu Aloha oznacza: „Być z kimś tu i teraz i być szczęśliwym”. To bardzo proste, a zarazem piękne. Być tu i teraz i być szczęśliwym. To jest esencja miłości. Czuć po prostu szczęście z możliwości bycia tu i teraz z kimś lub czymś. Nie ma tu żadnego bólu, strachu, niespełnienia, żalu… jest po prostu miłość.

Wszystkie negatywne wyobrażenia ograniczają miłość. Wszystkie awersje sprawiają, że nie czujemy szczęścia z przebywania z jakąś osobą, bądź rzeczą. W naszych umysłach kryją się różnego rodzaju fałszywe i nieczyste poglądy dotyczące ludzi. Oceny umysłu i iluzje ograniczają czysty pogląd rzeczywistości. Umysł ocenia ludzi jako złych, brzydkich itp.. taki pogląd może nas tylko odciąć od szczęścia, czyli miłości.

Wyobraź sobie, że nie oceniasz i niczego nie oczekujesz od drugiego człowieka. Siedzicie naprzeciwko siebie i niczego od siebie nie oczekujecie. Akceptujesz w pełni jego wolność, a on akceptuje Twoją. Nic was nie łączy oprócz siedzenia razem. Nie ma żadnego lęku, czy pożądania. Jest całkowita czystość i przyjemność. Co się wtedy stanie? Ogarnie Was całkowite uczucie szczęścia i radości. W waszych sercach będzie wibrowała delikatnie miłość. Będziecie otoczeni błogością i pięknem. Łagodny uśmiech zagości na waszych twarzach. Będzie miłość do drugiego człowieka i do siebie. Będziecie z tą osobą przeżywali „Tu i teraz”, tak po prostu. To wzbudza prawdziwą miłość istnienia. Miłość tylko dlatego, że jesteście.

Idąc dalej, miłość może płynąć nawet kiedy siedzi się w samotności. Miłość istnienia. Jest to naturalny stan istoty ludzkiej.

To wszystko jest dla ciebie możliwe. Wystarczy pozbyć się awersji i lęku. Zauważyć, że ponad umysłem wszyscy stanowimy jedność. Wtedy lęk i nienawiść same opadają, ponieważ nie ma nikogo, kto by zagrażał. Kiedy nic nie przeszkadza miłości, zaczyna ona płynąć sama. Natura człowieka jest pierwotnie dobra. Człowiek jest istotą miłości, z miłości i dla miłości. Człowiek jest boskim stworzeniem.

 

kolorowe strugi światła

 

Czas

Wielkie zdziwienie wywołuje czasem stwierdzenie typu: „Czas nie istnieje”. Dla nas, jako ludzi nauki, czas jest podstawowym kryterium działania. Wszystko opiera się na czasie. Cały świat jest zsynchronizowany godzinami. Wszystko odbywa się w jakimś czasie. Dlatego taki popłoch sieje stwierdzenie o braku czasu. Ludzie nie chcą nawet słyszeć, że tak naprawdę czas nie istnieje.

Tu trzeba zauważyć, że czas jest tylko miarą ruchu. To co nazywamy dniem, jest spowodowane ruchem naszej planety względem słońca. Można nad tym pomedytować i zauważyć iż faktycznie czas nie istnieje. Czas jest tylko mentalnym tworem, który nas ogranicza (umiejscawia w punkcie).

Łącząc to z pierwszą zasadą traktującą o względności postrzegania, można stwierdzić, że czas płynie inaczej dla każdej istoty. Jeśli ktoś się śpieszy, ma mało czasu. Jeśli ktoś jest spokojny i wie, że zdąży, ma faktycznie wystarczająco dużo czasu. Kto chce „mieć czas” ten go ma. Ta różnica wynika tylko z wyobrażenia o czasie.

Czasem zdarzają się chwile, gdy się wydaje, że czas zatrzymał się w miejscu. Np. w medytacji lub w śnie można takiego uczucia doznać. Właściwie wtedy czas faktycznie zatrzymuje się w miejscu, dla doświadczającego. Dla obserwatorów z zewnątrz, mogło minąć 15 minut. Tym samym dla medytującego (czy śniącego) mogło minąć w jego ocenie pół dnia. Lub odwrotnie. Wszystko jest względne.

Kojeną rzeczą, która wynika z fenomenu braku czasu, jest brak przeszłości i przyszłości. Przeszłość nie istnieje. Jedyne co istnieje, to nasze wyobrażenie o niej. To co pamiętamy, to poprzednie stany świadomości, które wpływają na nasze aktualne życie, czyli na teraźniejszość. Wszystkie poprzednie doświadczenia zbudowały to, co zwiemy teraźniejszością. Dokładniej zbudowały pogląd na rzeczywistość.

Wszystkie karmiczne obciążenia czy zasługi, przejawiają się w teraźniejszości dzięki aktualnym stanom energii człowieka. Jeśli przez cały czas gromadziliśmy negatywną karmę, czyli rozwijaliśmy negatywne tendencje i cechy, to nasze pole jest pełne niekorzystnych energii. Otacza nas niekorzystna rzeczywistość. Jeśli natomiast rozwijaliśmy pozytywne cechy, zbieraliśmy zasługę karmiczną, wtedy nasz umysł pełen pozytywów, kreuje cudowną rzeczywistość. Jesteśmy otoczeni wysokowibracyjną energią.

Na uwagę zasługuje fakt, że karma się ciągle zmienia. Ponieważ jesteśmy w stanie zmieniać swoje myśli, przyzwyczajenia, dlatego potrafimy zmieniać naszą teraźniejszość. To naprawdę jest bardzo proste. Poprzez rozwijanie pozytywnych cech, szczęścia, miłości i harmonii, zmieniamy negatywną karmę na pozytywną. Zmieniamy nasze życie.

Uwalniając się całkowicie od programów i wyobrażeń, ogniskujemy świadomość na chwili teraźniejszej. Tylko w teraźniejszości jest istnienie. Nic nie istnieje poza teraźniejszością. Dlatego moment mocy jest teraz. Błądząc myślami poza teraźniejszość jesteśmy rozproszeni i słabi energetycznie. Każda praktyka duchowa koncentruje się na teraźniejszości. Tak samo dla kahuny ważny jest tylko teraźniejszy moment, w którym może działać.

 

kolorowe strugi światła

 

Energia

Świat jest zbudowany z energii. Wszystko jest energią, a różni się „gęstością”, czy też jakością(wibracjami). Jednak to ta sama energia pod innymi postaciami. Bardzo ważną cechą energii jest to, że potrafi się skupiać i organizować. Człowiek jest skupiskiem najróżniejszych energii, dlatego przejawia się na bardzo szerokim paśmie rzeczywistości.

Ciało człowieka jest zbudowane z atomów, a te z kolei nie są niczym innym jak energią, tyle że niskowibracyjną. Subtelniejszym ciałem człowieka jest ciało eteryczne, przewodzące subtelniejszą energię niezbędną do życia. Jeszcze subtelniejszym ciałem energetycznym jest ciało astralne. To w nim mieści się energia uczuć. Jeszcze wyżej jest ciało mentalne, wypełnione delikatną energią myśli. Najsubtelniejszym ciałem otaczającym człowieka, jest ciało przyczynowe. Na tym poziomie wszyscy jesteśmy jednością. Na tym poziomie, wszyscy „nachodzimy” na siebie i tworzymy jedną całość.

Człowiek jest po prostu pewnym skupiskiem (zagęszczeniem energii), jednak najsubtelniejsze przenikają się wzajemnie. Dlatego nie ma oddzielenia. Nie jesteśmy oddzieleni od Boga, od wszechświata, od samych siebie. Wszyscy jesteśmy tym światem. Takie podejście potrafi wzbudzić nieograniczoną miłość do istnienia. Warto nad tym pomedytować.

Energia podąża za uwagą. Mamy wolną wolę i tą wolą potrafimy kierować energią. Możemy ja posłać gdziekolwiek chcemy i zrobić z nią cokolwiek chcemy. Jest to podobne do przemieszczania się świadomości. Ogniskując świadomość na jakiejś rzeczy powodujemy ruch energii, a ruch powoduje wzrost (doenergetyzowanie), lub utratę energii. Czyli to na czym się skupiamy, to w nas się rozwija. Z kolei to czym się nie zajmujemy, zanika.

Tworząc myślokształt, dajemy mu energię. Taka myśl trwa przy nas i oddziałuje na nasze ciała wyższe. Jest tak silna jak energia, z której powstała. Możemy tą myśl wzmacniać, posyłając jej więcej energii, czyli świadomie o niej myśleć. Wtedy uwaga skupiona jest na myśli i energia tam podąża. Można też osłabić dany myślokształt. Aby to zrobić warto sobie uświadomić jego nieprzydatność i absurdalność. Wtedy podświadomość przestaje kierować do niego energię. Można go także zastąpić jakąś inną myślą, na której trzeba się skupić, aby stała się mocniejsza od starej.

Tak właśnie działają afirmacje. Dostarczamy tyle energii nowej myśli, aby zastąpić starą. Im więcej energii ma stara myśl, tym więcej należy dostarczyć nowej myśli, aby nastąpiło całkowite wyparcie. Dlatego niektóre tematy tak trudno się afirmuje i jest to czasochłonne. Ponieważ stare myślokształty są ugruntowane i posiadają spory potencjał energetyczny.

To czym się zajmujemy rozwija się w poszczególnych ciałach energetycznych. Dlatego warto dbać o czystość własnych energii. Nie tylko czystość ciała, ale także czystość pożywienia, czystość uczuć i myśli.

Własną świadomością możemy kierować energią. To zjawisko wykorzystuje się w rozwoju duchowym. To na czym się skupia umysł staje się rzeczywistością. Nie ma od tej zasady wyjątków. Nie bez powodu człowiek jest nazwany wielkim kreatorem. Nie bez powodu jesteśmy boskimi dziećmi. Mamy wolną wolę i moc kreacji, dlatego możemy bawić się w nieograniczonym wszechświecie.

W miarę rozwoju, dochodzi się do punktu, kiedy kreacja staje się niepotrzebna. Wyraźnie widać, że wszystkie rzeczy zależą od umysłu i od poglądu na rzeczywistość. Wtedy przychodzi czas wyjścia ponad tą zabawę z materią, do świadomości boskiej.

 

kolorowe strugi światła

 

Wszechświat

Wszechświat sam w sobie jest polem o nieograniczonych możliwościach. Naprawdę, żyjemy w nieograniczonym wszechświecie. Ktoś stwierdzi, że fizyka ogranicza wszechświat. Tylko prawa fizyki jakoś dziwnie się naginają, jeśli dochodzimy do rzeczy tak abstrakcyjnych jak np. czarne dziury, czy materia przy prędkości światła. Poza tym fizyka, podobnie jak matematyka, opisuje nasz system wyobrażeń o wszechświecie.

Wszechświat jest nieograniczony. Więc dlaczego My, będąc cząstką wszechświata jesteśmy ograniczeni? I czym jesteśmy ograniczeni?

Po pierwsze, aby doświadczyć czegoś w nieskończoności, trzeba to ograniczyć. Aby zaistniało doświadczenie, potrzeba granic. W tym wypadku są to granice naszej percepcji, czyli postrzegania. Dzięki nim możemy doświadczać, a co za tym idzie rozwijać się. Dzięki nim możemy właściwie istnieć. Mając ograniczone pole postrzegania, mamy również ograniczoną w pewien sposób świadomość. W miarę poszerzania świadomości, czyli rozwoju, granice się zacierają. Staje się jasne, że nie ma granic, nie ma oddzielenia, nie ma końca. Wszystko jest nieskończonym przejawem boskiego procesy, w którym my również mamy udział. Jesteśmy jego częścią.

Ograniczenia wynikają tylko z naszych ograniczonych poglądów. Jeśli nie wierzymy w cuda, one nie pojawią się w naszym życiu. To jest jasne, ponieważ sami ograniczamy naszą rzeczywistość. Sami swoimi myślami ograniczamy wszechświat. Zupełnie niepotrzebnie.

Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy w taką możliwość. Tu ocieramy się o mistykę. W niektórych kręgach cudowne uzdrawianie jest na porządku dziennym. Niektórzy są świadkami niesamowitych materializacji, czy nawet teleportacji. Z kolei inni traktują to jako wielkie bajki i oszustwa. I właśnie ci tego nigdy nie doświadczą, nigdy nie znajdą się w pobliżu takiego cudu, ponieważ ich umysł nie dopuszcza takiej możliwości. W ich rzeczywistości nie ma na to miejsca.

Teraz sobie pomyśl, co by się stało, gdybyś uwierzył w coś cudownego. Wtedy prędzej czy później pojawiłoby się to w Twoim życiu. Zaczęłyby się dziać realne cuda, ponieważ wszechświat nie ma ograniczeń, a Ty z tej cechy możesz dowoli korzystać. Nie wiem czy wiesz, ale żyjesz naprawdę w magicznej i wspaniałej rzeczywistości.

Jeśli uświadomisz sobie sen o rzeczywistości, wyjdziesz ponad jej ograniczenia.